środa, 11 lutego 2015

#buntwieku (ćwierćwiecza)

Styczeń dobiegł końca a ja swoim ołówkiem z Elle (dostępny w listopadzie ze ślicznym kalendarzem) próbuję dopisywać do listy postanowień noworocznych kolejne podpunkty. Tak jak jeden z nich brzmiący NIE KUPUJĘ WIĘCEJ SWETRÓW a mam ich jeszcze raz tyle co w poprzednim sezonie (kompletnie nie wiem jakim cudem). Na przykład oversize'owy sweter z sieciówki, który jest genialny i jest z przeceny. Impulsy zakupowe mogę wytłumaczyć styczniowo- lutową aurą która dopada chyba każdego- bolące gardło, szarówka i ta myśl, że nie ucieknę od nadchodzącej wiosny i poprzez płacz oraz łzy będę musiała zgubić tak zwane boczki. Doszło również do mnie, że skończyłam już 25 lat czyli, że starzeję się, zacznie mi wszystko opadadać a jedyny kosmetyk jakiego będę mogła używać to przeciwzmarszczkowy krem pod oczy. W ramach protestu poszukałam tagów o tematyce tonowania włosów kolorami. W akcie rozpaczy, że na dostawę owego tonera muszę trochę poczekać weszłam do łazienki paćkając wszystko dookoła fioletową płukaną. A matka pytając córkę z fioletową grzywką "Kiedy w końcu dorośniesz ?" nie doczekała się odpowiedzi. I coś czuję, że nieprędko ją otrzyma bo mój czas się dopiero zaczyna. Czekają na mnie wyzwania jakich podjąć się nie boję: praca za granicą, samodzielne mieszkanie i mam nadziję, że kupno wymarzonego motocykla. Bo ani strach ani tykający zegar biologiczny nie powinien być przeszkodą dla dwuziestopięciolatki, tym bardziej nie powinien paraliżować w drodze do celu.